Pewnie niejednokrotnie zastanawiałeś się, jak radzić sobie z bólem emocjonalnym. Ale czy zdawałeś sobie sprawę, że to, czego doświadczasz łączy się nie tylko z doznanym urazem, bólem zadanym przez drugą osobę, ale przede wszystkim z Twoją interpretacją danego wydarzenia? Pewnie pomyślisz, że to znaczne uproszczenie, ale prawda jest taka, że w dużej mierze to jak się czujemy nie zależy od innych, ale od tego, jak zinterpretujemy daną sytuację.

Każdy z nas od czasu do czasu czuje się zraniony, odczuwa ból, żal, złość, a nawet nienawiść. Podłożem doświadczanych emocji są doznane urazy oraz nierozwiązane sytuacje konfliktowe. Problem tylko w tym, że prawie wszystko możemy uznać subiektywnie za zranienie. Przypadkowe słowo, gest, czyjaś odmowa lub zachowanie, nawet jeśli realnie nie było ono skierowane przeciwko nam. Zasada jest prosta: tym silniej doświadczamy zranienia, im bardziej interpretujemy daną sytuację/zachowanie jako odnoszące się do naszego poczucia własnej wartości, a dokładniej – im silniej czujemy, że nasza wartość jako osoby przez tą sytuację/zachowanie jest umniejszona.

Zwykle na doznane zranienie reagujemy na dwa sposoby:
1) ból za ból, agresja za agresję lub
2) depresja i wycofanie.

Niestety żadna z wyżej wymienionych reakcji nie pozwoli nam się uwolnić od negatywnych emocji i doświadczanego bólu. Dlaczego? Pozwól, że opiszę to na krótkim przykładzie.
Wyobraź sobie zwykłą rodzinę, małżeństwo, które żyje ze sobą 12 lat. Nazwijmy ich Marzena i Paweł, by łatwiej było opisać całą sytuację. Między małżonkami różnie się układa, ale jakoś mija dzień za dniem. Któregoś dnia Marzena przez przypadek odkrywa, że jej mąż zdradza ją od kilku miesięcy. Po początkowej fazie zaprzeczania, która jest naturalną fazą, zaczynają pojawiać się intensywne emocje: ból, żal, wściekłość, poczucie upokorzenia… Jeśli Marzena zareaguje oddaniem ciosu za cios, to prawdopodobnie nie tylko wyrzuci swoje emocje na zewnątrz atakując swojego męża, uderzając go w najbardziej czułe miejsca, wyrzucając go z domu, ale być może pokusi się również o zdradę, by „sam poczuł, jak to jest”. Niestety stosując metodę „oddania pięknym za nadobne” nie uwolni się od odczuwanego bólu i doświadczonej straty. Satysfakcja ze zranienia drugiej osoby będzie trwała krótko, a co gorsze, nie doprowadzi ona do rozwiązania konfliktu ani zabliźnienia rany. Podobnie, jeśli Marzena zareaguje wycofaniem i depresją, nie pomoże jej to poradzić sobie z doświadczanym bólem. Pogrążanie się w nieustającej rozpaczy i poczuciu upokorzenia może jedynie doprowadzić do sytuacji wiecznego żalu wobec drugiej osoby, a docelowo i tak rozpadu relacji.

 
A zatem jak radzić sobie z bólem emocjonalnym? Przede wszystkim ważne jest ZROZUMIENIE, co tak naprawdę się stało, co popchnęło drugą osobę do danego zachowania lub co sprawia, że ta pierwsza reaguje tak gwałtownie. Być może zdrada opisana powyżej była efektem wieloletnich nierozwiązanych nieporozumień, narastającego napięcia i braku rozmowy. Być może osiowe pęknięcie w relacji powstało wiele lat wcześniej i nikt nie potrafił o tym rozmawiać… A może to, co Ty dzisiaj odczuwasz nie jest wynikiem celowo zadanego bólu przez drugą osobę, ale Twojej interpretacji tego, co się wydarzyło. Bo jeśli Twój znajomy nazwałby Cię jutro np. „wścibską krową”, to jak zareagujesz? Uśmiechniesz się, bo wiesz, że nią nie jesteś, zadrwisz z drugiej osoby przypisując jej obrażające epitety, by oddać pięknym za nadobne, czy zamkniesz się w sobie, odejdziesz i będziesz cierpieć w ukryciu?…

Nie mówię oczywiście, że nie ma ludzi, którzy celowo zadają ból, ale – stety lub niestety- nasze relacje nie są zero-jedynkowe, a za zachowaniem innych często kryją się zupełnie inne intencje niż podejrzewamy. Rozwiązaniem może być również oczyszczająca rozmowa z drugą osobą, a jeśli ta jest niemożliwa (bo druga strona nie jest gotowa i/lub zwyczajnie nie chce), to zrozumienie siebie i przepracowanie tego, co nas autentycznie boli.

Jeśli potrzebujesz wsparcia to napisz…

 

Bibliografia:

  1. Barbel Wardetzki (2013), Nie bierz tego do siebie. raradzić sobie ze zranieniami, Warszawa, G + J Gruner Jahr Polska